Przed wakacjami, podczas remontu znalazłem mój stary aparat fotograficzny – LOMO LC-A.
Oto ten aparat:
Kupiłem kilka klisz, zdobyłem baterie (nie lada wyczyn bo nietypowe) i zacząłem pstrykać.
Po 2-3 miesiącach film się skończył i powędrował do fotografa. Z 36 zdjęć wyszło tylko naście ale według mnie i tak warto było to zrobić. Oto niektóre z nich:
Jak dla mnie zdjęcia wykonane nawet starym, zepsutym aparatem, ale na klisze, mają coś w sobie szczególnego. Te które teraz wywołałem najbardziej podobają mi się dlatego, że mają wady i że wiele im brakuje. Może właśnie przez to są one mi bliższe i bardziej do mnie pasują.