W tym roku udało się nam między innymi udać na tygodniowy wyjazd do Szczyrku – na kongres. Oprócz fajnego czasu w ośrodku wypoczynkowym, mieliśmy także kilka ciekawych przygód.
Oczywiście jak co roku wybraliśmy sobie ambitnie kilka „skrzynek” do odkrycia – Geocaching (więcej o tej formie zabawy zapraszam na tą stronę – jest super). No i jak to bywa z nami, żadnej właściwie nie zdobyliśmy 🙂 – ale nie znaczy to, że nie próbowaliśmy.
Do odnalezienia pierwszej z nich podchodziliśmy z 3 razy, jednak za każdym razem coś na przeszkodziło (burza, zmęczenie itp). Za ostatnim razem przeszliśmy tylko połowę trasy i to było nasze ekstremum możliwości – głównie dla Mai i jej nóżek. Pomimo tego, że już nam w sumie mało brakowało i tak uznajemy tą wyprawę za sukces.
Kolejną ciekawą przygodą była wycieczka na szczyt Skrzyczne wyciągiem krzesełkowym. Nie było w tym nic specjalnego gdyby nie fakt, że w czasie kiedy wjeżdżaliśmy zaczęło BARDZO padać. Na sąsiednich szczytach pojawiły się chmury burzowe, a my znaleźliśmy się w samym centrum ulewy. Dzięki kurtkom uchroniliśmy tylko koszulki i aparat. Problem pojawił się z drogą powrotną, ponieważ deszcz nie ustawał i musieliśmy czekać aż się przejaśni.
Po za tym byliśmy w Wiśle – by zobaczyć sam początek Wisły, trochę poszaleliśmy na placu zabaw, z Mają pobiegaliśmy po kałużach itd.